wtorek, 30 października 2012

VII Londynie, nadchodzimy! Part II

- Dobrze Kotku, a teraz trochę na prawo i poprawcie jej włosy, halo, panienki! – głos fotografa i wtórujących mu makijażystek stawał się coraz bardziej irytujący. Miałam dość wszechobecnego sypiącego się na włosy i ubrania pudru oraz denerwującego błysku flesza. Kiedy stylistka ustawiła mnie ponownie w pozycji do zdjęcia, Anglik pstryknął kilka zdjęć i odsunął aparat od twarzy.
- Następny!- jego wrzask poniósł się po całym studiu. Z jękiem usiadłam na kanapie obok Szymona, ignorując surowy wzrok jednej z kosmetyczek.
- Zabierz mnie stąd – mruknęłam po polsku, widząc zachwyconego Piotrka otoczonego przez asystentki fotografa. Zdecydowanie to on z jego 1,8 wzrostu był najprzystojniejszy z męskiej trójki moich przyjaciół. Wywróciłam oczami na jego nieudaną próbę flirtu, osuwając się na ramię Michała.
- Też nie tego się spodziewałem – odezwał się cicho, widząc moje błagalnie spojrzenie skierowane w stronę drzwi.
- Nie tego, czyli nie spodziewałeś się gejowskiego golfu fotografa i próby zastąpienia mojej twarzy pudrem?
- Jakaś Ty zabawna – stwierdził z przekąsem i ciężko westchnął, spoglądając na zegarek.
- Zdjęcie grupowe!
Kolejny wrzask fotografa po raz kolejny wwiercił mi się w uszy. Z jękiem podniosłam się z kanapy, ciągnąc za sobą  Michała i Szymona. Asystentki ustawiały nas jak manekiny, a kiedy skończyły poprawianie naszych włosów i makijażu, błysnął flesz. Do kolejnego zdjęcia wystawiłam język, powodując zmianę koloru twarzy fotografa na pomidorowo-czerwony. Wykrzykując coś niezrozumiałego, zaczął wymachiwać rękami. Razem z Piotrkiem wybuchliśmy śmiechem i pobiegliśmy w kierunku wyjścia, próbując uchronić się przez rzucanymi w naszą stronę przedmiotami. Kiedy zbiegliśmy po schodach i znaleźliśmy się w holu obserwowani przez zdziwionego portiera, wciąż nie mogliśmy opanować śmiechu. Kiedy ostatecznie skończyliśmy, Piotrek spojrzał na mnie z błyskiem w oku.
- Chętna na zabawę?
- Nie bądź taką świnią – dałam mu kuśkańca w bok i oboje zachichotaliśmy.
- Urwijmy się stąd. Dawaj, skubnąłem kasę Michała. Póki nie skończą tych głupawych zdjęć.
- Myślałam, że chcesz poderwać jakąś makijażystkę – mruknęłam podejrzliwie.
- Nie lubię takich chodzących stadami – wzruszył ramionami i sięgnął po kurtkę. – To jak?
- Stawiasz mi piwo – uśmiechnęłam się i wzięłam moją torbę. – Ale muszę się przebrać – dodałam, spoglądając na moje krótkie spodenki i bluzkę bez rękawów. Weszłam do łazienki i zamknęłam drzwi kabiny. Zmieniłam mój strój na stare, wytarte jeansy, czarny podkoszulek i czarną marynarkę . Zamiast schowanych do torby trampek założyłam na nogi zapinane na suwak kozaki. Do granic możliwości owinięta szalikiem zjawiłam się w holu, gdzie czekał na mnie ubrany Piotrek. Uśmiechnął się szelmowsko.
- Wiesz, że Michał nas zamorduje?
- I to jest w tym wszystkim najzabawniejsze – odpowiedziałam z rozbrajającą szczerością i pociągnęłam go w stronę wyjścia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz