Było już po dziesiątej, kiedy
razem z Michałem wróciłam do przyczepy. Piotrek i Szymon za swoje wygłupy
podczas sprzątania sprzętu mieli zostać i pomagać organizatorom przygotować
scenę na jutro. Dobrze im tak, pomyślałam nieco złośliwie. Mocno przegięli.
Odetchnęłam i oparłam się o ścianę.
- Monika?
- Hm? – odparłam sennie?
- Powiedz mi… Mocno dostałaś?
- Nie wiem o co Ci chodzi… - zmieszałam się, odwracając
wzrok.
- Pytam, co mają znaczyć te siniaki – stwierdził z
niezmąconym spokojem.
- Upadłam.
Wpatrzył się we mnie niespokojnym wzrokiem. Wziął głęboki
oddech.
- Powiedz prawdę. Dostałaś? Mocno?
Niepewnie pokiwałam głową. Michał wstał i zaczął się
przechadzać po małym kawałku wolnej przestrzeni. Widocznie nad czymś rozmyślał.
- A kiedy wrócisz?
- Nie wiem. Nie wiem czy wrócę.
- Przecież tak się nie da żyć. Wiem, że między Tobą a ojcem
nie układa się dobrze…
- Odpuść sobie, jasne? To jest moje życie – zirytowałam się.
- Monika… - urwał w połowie zdania, słysząc pukanie do
drzwi. Otworzyły się lekko i pojawił się w nich jakiś obcy mężczyzna raczej
średniego wzrostu, w rybackim kaszkiecie na głowie. Uśmiechał się niepewnie.
- Band Birds… Dobrze trafiłem?
- Tak, proszę – Michał podsunął mężczyźnie krzesło. Ten
zamknął za sobą drzwi, skłonił się lekko i wyciągnął rękę na powitanie.
- Piotr Stelmach, miło mi.
Michał nieco zszokowany (podobnie zresztą jak ja) uścisnął
mu dłoń. Co na Ozziego robi tu Piotr Stelmach? Jeszcze raz odtworzyłam w
pamięci jego głos. W gruncie rzeczy nie tak go sobie wyobrażałam. Niepozorny
szary człowiek, pomyślałam. Dziennikarz natomiast rozbawiony naszymi
zdziwionymi minami roześmiał się krótko i usiadł. Rozejrzał się ze spokojem i
luźno nawiązał rozmowę:
- A reszta zespołu, czyli basista i wokalisto-klawiszowiec…?
- Sprzątają scenę – oznajmił Michał, siadając na łóżku.
- Chciałem porozmawiać. O koncercie.
Razem z Michałem prawie zastrzygliśmy uszami.
- Nie gustuję w takiej muzyce, ale naprawdę byłem pod
wrażeniem. Ile wy macie lat?
- Ja w tym roku skończę osiemnaście, Piotrek i Szymon mają
po siedemnaście a Monika skończy w tym roku szesnaście… To ma jakieś znacznie?
- Nie spodziewałem się… Sądziłem, że jesteście sporo po
dwudziestce… Naprawdę jestem pod wrażeniem. Chciałem wiedzieć, ile wy już
gracie?
- Dwa lata… Jako trio. Szymon dołączył dzisiaj –
odpowiedziałam i lekko spurpurowiałam. Dziennikarz odpowiedział zręcznym
uśmiechem.
- Wiem, że mówię to trzeci raz, ale jestem pod wrażeniem. To
zdecydowanie nie są moje klimaty, ale chcę wam zaproponować wizytę w studiu.
Teraz zupełnie nas zatkało. Może gościu jest jakiś naćpany?
Nikt nie byłby na tyle głupi (a może mądry?), żeby chwytać pierwszy lepszy
zespół z festiwalu. Michał spojrzał na niego z niedowierzaniem. Dziennikarz
chwilę wyczekująco spoglądał na nas i wreszcie powiedział:
- Rozumiem, że jesteście zdziwieni. Wolicie poczekać na
resztę?
Jakby na zawołanie do przyczepy wpadł Piotrek.
- Nareszcie skoń... – zamilkł gwałtownie, widząc obcego
mężczyznę. Za nim pojawił się zdyszany Szymon. Zdziwiony przystanął.
- Szymon i Piotrek, reszta zespołu. Siadajcie – nakazał
niecierpliwy tonem Michał. Obaj siedli, spoglądając z niepokojem.
- A pan to… - zagadnął Piotrek dziennikarza.
- Piotr Stelmach.
Obu lekko zacięło na początku, aż wreszcie Michał przerwał
milczenie.
- Więc wracając do rozmowy… Wizyta?
- Zaraz, jaka wizyta? – przeraził się Szymon. Dziennikarz
westchnął.
- Może opowiem wszystko od początku. Obejrzałem koncert i
powtarzam czwarty raz, jestem naprawdę pod wrażeniem. Więc proponuję wam wizytę
w studio, krótki wywiad, może jakieś demo… - zrobił efektowną pauzę. –
Zgadzacie się?
Niepewnie pokiwaliśmy głowami. Bo w gruncie rzeczy co
mieliśmy odpowiedzieć? Dziennikarz uśmiechnął się i wyciągnął z kieszeni spodni
notatnik. Zapisał coś pośpiesznie.
- Telefon i adres. W Warszawie będziecie…
- Trzynastego.
- W piątek – uśmiechnął się Stelmach. – Załapiecie się na
Pastelowy Świat Rocka.
Wstał i podał wyrwaną kartkę Michałowi. Skłonił się i
oznajmił ze smutnym uśmiechem:
- Niestety muszę znikać. Życzę kolejnych udanych występów.
Pożegnaliśmy się, a Stelmach wyszedł, poprawiając kaszkiet.
- Czy wy słyszeliście to co ja? – zapytał Szymon.
- Nie wiem… Może on był jakiś pijany abo co? – odpowiedział
podejrzliwie Piotrek.
Michał pokręcił głową.
- Adres właściwy… Musimy… Znaczy JA muszę to przemyśleć.
Kładźmy się już spać.
Niemalże nakazał to władczym tonem i rozłożył się na łóżku.
Piotrek ciężko westchnął i poszedł w jego ślady. W końcu wszyscy się
położyliśmy, a w ciemność Michał cicho zapytał:
- Monika, przemyślałaś co mówiłem?
Nie odpowiedziałam. Niechże się w końcu odczepi!