poniedziałek, 13 sierpnia 2012

I.Prolog

Podążyłam ulicą, cicho nucąc. Wyciągnęłam z kieszeni pogiętą karteczkę z adresem. Weszłam przez skrzypiącą furtkę na ścieżkę wiodącą do schodów. Nacisnęłam dzwonek. Rozległo się stłumione szczekanie psa. W drzwiach pojawił się chłopak, około szesnastoletni. Miał długie, brązowe włosy i błyszczące, piwne oczy. Nogą przytrzymywał ogromnego bernardyna.

- Hmy? W sprawie?

- Ogłoszenia – wyjaśniłam niepewnie.

- Dziewczyn nie przyjmuje – orzekł złośliwie, przymykając drzwi. Przytrzymałam je ręką.

- Gram. Na basie i elektryku. Sześć lat.

Chłopak otworzył drzwi. Spojrzał na mnie niezdecydowany. Zagryzł wargi i przytrzymując psa wpuścił mnie do środka. Z innego pokoju dochodziły głośne rozmowy i śmiechy. Weszłam za gospodarzem do tego pomieszczenia, które okazało się kuchnią. Około sześciu chłopaków siedziało na blatach i krzesłach. Widząc mnie, zamilkli.

- Okay, to chyba wszyscy – jeden spojrzał na zegarek. Miał krótkie czarne włosy i niebieskie oczy. – Jestem Michał. Walę w bębny od dziesięciu lat. Skończę szesnastkę w grudniu.

Wszyscy kolejno się przedstawili. W końcu ten, który otworzył drzwi, powiedział:

- Ja jestem Piotrek, gram na basie cztery lata. Mam piętnaście lat. A Ty?

- Monika. Klasyk, bas i elektryk. Od sześciu lat. Mam czternaście – wyjaśniłam.

Michał zagwizdał cicho a Piotrek zatarł ręce.

- Z tego co wiem, trzeba zacząć od przesłuchań. Kto pierwszy?

Zmieszaliśmy się. Nikt nie chciał być pierwszy. Piotrek spojrzał po wszystkich. Skierował wzrok na mnie. Zagryzłam wargi. Jeden zakpił ze mnie:

- No? Zacięło Cię młoda, czy jak?

Spojrzałam na niego wrogo, wstając i biorąc stojącą w rogu gitarę elektryczną.

- Co ma być? – zwróciłam się do Piotrka.

- Znasz Genesis? Albo Phila Collinsa?  - zapytał Michał.

- I Can’t Dance, tak? Czy Strangers Like Me?

- Dwa. Niech będą dwa – stwierdził Michał.

Wzruszyłam ramionami. Michał zatrzymał mnie ręką. Wyszedł z kuchni. Po chwili z wysiłkiem wciągnął do niej perkusję na sporej podstawie. Zasiadł przy niej i skinął głową. Zaczęłam pierwsze nuty I Can’t Dance. Dogrywał perkusję. „Hot sun beating down burning my feet just walking around…”. Śpiewałam początkowo cicho, spoglądając na coraz większe zdziwienie pozostałych. Zaczęłam śmielej. Pod koniec śpiewałam już całkiem głośno. „…no, I can't dance no, I said I can't sing”. Skończyłam piosenkę, obserwując niesamowite zdumienie na twarzach chłopaków. Michał z Piotrkiem wyglądali na najbardziej zdziwionych. Po dłuższej chwili ciszy, Piotrek wyjąkał:

- No…, no, to…, może teraz…, druga.

Pokiwałam głową. Zaczęłam śpiewać. „Whatever you do, I'll do it too. Show me everything and tell me how”. Michał bębnił w perkusję, Piotrek kołysał się w tak muzyki. Pozostali z uśmiechami kiwali głowami w rytm. „Something's familiar about these strangers like me ...I wanna know”. Kiedy skończyłam śpiewać, chłopaki zaczęli klaskać. Pierwszy odezwał się Michał:

- Wow, Monika… to było…. po prostu… jak Phil!

Uśmiechnęłam się z satysfakcją. Piotrek chwilę zmawiał się z Michałem. Wyglądał na niezdecydowanego. Patrzył na pozostałych. Wreszcie uśmiechając się podszedł do mnie.

- Masz tą fuchę – orzekł. – Sorry chłopaki. Mamy już gitarzystkę.

Reszta wyglądała na zawiedzonych, ale jednocześnie pełnych podziwu. Ja natomiast wciąż nie mogła w to uwierzyć. Bo czy to w ogóle było możliwe?

Było już dobrze po północy, kiedy wróciłam do domu. Razem z chłopakami siedzieliśmy do późna, obmyślając sobie wspólną przyszłość. Trudno mi uwierzyć, że tak szybko dogadałam się z dwójką starszych, poważniejszych chłopaków. Michał był dowcipnym romantykiem, moim ideałem. Piotrek to był mały szaleniec z mnóstwem pomysłów i brakiem czas na ich realizację. Razem bawiliśmy się świetnie, chociaż wątpiłam czy zostaniemy zespołem. Było oczywiste, że każde z nas chciało czego innego. Przez nasze pierwsze dwa lata było nam ciężko. Ale przebrnęliśmy. Nie to było jednak najważniejsze: przecież jedziemy na Przystanek Woodstock!

2 komentarze:

  1. Najlepsze opowiadanie, jakie kiedykolwiek widziałam :) Jesteś świetną pisarką :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm. Zapowiada się naprawdę fajnie. Coś wziętego prosto z życia, niewymyślne. Połknę pewno w całości, ale mam jedną uwagę. Staraj się używać zamienników. Chociażby za często i za gęsto powtarza się imię Michał. Zamiast tego wtryniaj między słowa: piwnooki, chłopak, kasztanowowłosy ideał, szesnastolatek etc, etc.
    Kejt :3

    OdpowiedzUsuń