sobota, 13 października 2012

VI Są rzeczy, których wolałbyś nie wiedzieć Part I

Nieubłaganie zbliżał się grudzień i równie nieubłaganie zbliżała się data wydania naszej pierwszej płyty. Wszyscy czworo nerwowo odliczaliśmy kolejne kartki kalendarza. Kolejnego grudniowego ranka razem z Szymonem jak zwykle wracaliśmy ze studia do mieszkania. Mieliśmy całe przedpołudnie być sami, więc dokładnie wszystko zaplanowaliśmy. Czekaliśmy na to od początku naszego związku.
- Więc… byłaś kiedyś z jakimś? – spytał Szymon, zdejmując ośnieżone buty. Nieśmiało pokręciłam głową, ściągając owijający mnie czerwony szalik.
- A Ty byłeś z jakąś?
- Z trzema – z łatwością dostrzegłam jego zażenowanie. Weszłam do naszego pokoju i usiadłam na łóżku. Usiadł obok mnie.
-  Jesteś pewna, że chcesz to zrobić?
Powoli pokiwałam głową . Delikatnie objął mnie i pocałował w usta.
- Gotowa?
- Dla Ciebie zawsze – położyłam się na łóżku, ciągnąc go za sobą. Siadł na mnie i zaczął całować po szyi. Powoli zaczęłam zdejmować jego koszulkę. Objął mnie, całując namiętnie. Zdjęłam jego koszulkę, gdy on na chwilę puścił mnie i zaczął rozpinać zamek moich jeansów. Zsunął je na podłogę i zaczął zdejmować mój sweter. Obdarzyłam go długim pocałunkiem w usta, przyciągając go do mnie na chwilę. Spojrzał na mnie, uśmiechając się. Zrzucił mój sweter na podłogę i zaczął ściągać własne spodnie. Oparł się o mnie mocniej i delikatnie  położył ręce na moich biodrach. Powolnym ruchem zaczął ściągać moje figi, gdy nagle przeraźliwie krzyknęłam i odepchnęłam go.
- Nie dotykaj mnie!
- Monika, co się…
- Nie dotykaj!
Wrzasnęłam przeraźliwie i zerwałam się z łóżka, okrywając ściągniętym z łóżka kocem. Przebiegłam przez korytarz i z piskiem wpadłam do łazienki, zalewając się łzami. Osunęłam się na podłogę, łkając. Nie miałam najmniejszego pojęcia co się stało. Rozległo się głośne pukanie do drzwi.
- Monika, co się stało? Zrobiłem Ci coś…? Odezwij się…
Załkałam głośniej, słysząc niepewny głos Szymona.
- Kochanie, proszę, odezwij się… Przepraszam…
Rozległa się dłuższa chwila ciszy. Powoli wstałam.
- Przyniesiesz mi ubranie?
Przez szybkę w drzwiach widziałam, jak Szymon przytknął. Po chwili pojawił się pod drzwiami z moim swetrem i spodniami.
- Mogę wejść?
- Nie dotykaj mnie – ostrzegłam go, otwierając drzwi. Niepewnie patrzył na mnie, gdy wkładałam sweter i jeansy. Kiedy ubrałam się, spojrzał na mnie skrępowany. Spuściłam wzrok.
- Przepraszam – ponownie byłam bliska płaczu. Oparłam się o umywalkę. – Spanikowałam.
- Posłuchaj, jeśli nie chcesz nie musimy jeszcze tego robić…
- Możemy się przejść? – spytałam nieśmiało, nie wiedząc co robić
Spojrzał na mnie zdziwiony i przytaknął. Wyszliśmy z łazienki i w milczeniu zaczęliśmy się ubierać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz