sobota, 29 września 2012

V Światełko w ciemności Part III

Dom Michała zawsze zaskakiwał mnie wielkością i nowoczesnością. Weszliśmy do niego. Było całkowicie pusto.
- Mamo?
Michałowi odpowiedziała głucha cisza. Wszedł do kuchni połączonej z salonem. Rozejrzałam się zaskoczona. Wszystko było szklane, białe i lśniące czystością. Nowoczesne. Michał wskazał mi kanapę, a sam otworzył lodówkę.
- Chcesz coś jeść?
- Chcę wracać do Warszawy.
- Monika… musimy o tym porozmawiać.
- Nie zamierzam o niczym rozmawiać.
- Rozbierz się.
- Że słucham?! – wstałam zaskoczona. – Co Ty sobie myślisz?!
- Chcę zobaczyć Twoje blizny.
Zamilkłam, spoglądając na niego niepewnie. Złożył ręce na piersi.
- Skąd o mnie tyle wiesz? – zapytałam wreszcie.
- Wszyscy widzą, że jesteś… inna. Ty nawet nigdy nie nosisz krótkich spodenek. Cięłaś się tam, prawda?
- Nie!
Zaprzeczyłam krzykiem. Nie wiedziałam, skąd w ogóle pojawiło się u niego takie przypuszczenie. Nigdy nie zachowywałam się jak ktoś… nienormalny.
- Więc się rozbierz.
- Nie będę Ci się pokazywać w bieliźnie.
- Nie przesadzaj, będę trzymał ręce przy sobie.
Skrzywiłam się niepewnie.
- Zgoda, ale daj mi chwilę… prywatności.
Wskazał mi ręką łazienkę. Zamknęłam drzwi za sobą. Jak reszta domu, łazienka była duża, biała i boleśnie nowoczesna. Aż przeszedł mnie dreszcz na wspomnienie mojej malutkiej klitki, w której musiałam mieszkać. Zdjęłam buty. Ciężko westchnęłam i ściągnęłam z siebie ubrania. Zostałam w samej bieliźnie. Wzięłam ręcznik leżący obok zlewu i owinęłam się nim. Wyszłam z łazienki. Michał siedział na kanapie. Popatrzył na mnie z odrobiną ciekawości.
- Nikomu o tym nie wspomnę, obiecuję – zapewnił poważnym głosem i podszedł do mnie. Delikatnym gestem ręki odwinął ręcznik i cofnął się o krok.
- O mój Boże… On Ci to wszystko zrobił?
- Tak.
Zacisnęłam usta. Michał delikatnie dotykał blizn na moim prawym boku.
- Co Ci tutaj zrobił?
- Oparzył mnie wrzątkiem. Na plecach starał się mi wyciąć napis, ale był zbyt pijany, by napisać jakieś litery…
- A to na udzie?
- Zrzucił mnie za schodów  i została mi blizna po złamaniu otwartym.
- Ile miałaś lat?
- To był dzień moich dwunastych urodzin.
Michał zamilkł, nie wiedząc co powiedzieć. Odwróciłam wzrok.
- Monika, ja… nic nie wiedziałem… nie miałem pojęcia przez co przechodzisz…
- I tak byś mi nie pomógł.
- Przecież mógłbym zawiadomić…
Nie odpowiedziałam i zabrawszy ciuchy z łazienki, zaczęłam się ubierać przy Michale. Usiadłam na kanapie, spoglądając na niego ponuro.
- To się działo, kiedy mnie poznałaś, prawda?
Spuściłam głowę i przejechałam ręką po włosach. Milczałam dłuższą chwilę.
- To się zaczęło jak miałam osiem lat. Wtedy uczył mnie grać na swojej gitarze i któregoś dnia, jak wróciłam ze szkoły , nie było go w domu… Czekałam całe popołudnie, a on wrócił dopiero wieczorem – z trudem przełknęłam ślinę. Michał usiadł obok mnie. – Był pijany. Najpierw popchnął mnie na podłogę, a potem zdjął pasek i zaczął mnie nim okładać… - po kolejnym słowie mój głos zupełnie się załamał. Ukryłam twarz w dłoniach, próbując powstrzymać kolejną falę łez. Michał położył mi rękę na ramieniu.
- Potem to zdarzało się coraz częściej. Coraz częściej przychodził pijany. I coraz częściej bił. Uciekałam. Najpierw do sąsiadów, w końcu byle dalej od niego. Oparzył mnie wrzątkiem, kiedy miałam 10 lat. A potem mnie zbił, bo płakałam. Płakałam, bo bolało.
Łzy pociekły mi ciurkiem po twarzy. Michał objął mnie ramieniem. Oparłam o niego głowę.
- Im byłam starsza, tym było gorzej. Jak miałam 12 lat, zrzucił mnie ze schodów. Wtedy złamałam nogę. Niedługo po tym, jak was poznałam, zrobił mi to na plecach. Uciekłam w końcu… - zalałam się łzami, wtulając w Michała. Przytulił mnie mocno.
- Jestem przy Tobie – odezwał się cicho, delikatnie głaszcząc moje włosy.
- On nie jest złym człowiekiem, tylko jak się napije to… - załkałam głośno.
- Ja wiem Monika, ja wiem. Nie wrócisz tam, obiecuję.
Po jego zapewnieniu jeszcze długo płakałam. Wiedząc, że mówi prawdę, nie czułam strachu. Jedynie tęsknotę. Za domem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz