- Więc co robimy? – Piotrek upił
kolejny łyk oranżady i ciężko westchnął.
- A co jest napisane w umowie? – dziadek Michała podrapał
się po łysinie i poprawił okulary, wpatrując się w dokument. - Monika, bądź tak
miła i przeczytaj mi na głos, bo przy tym świetle nic nie widzę.
Wzięłam papier i przejrzałam ze średnim zainteresowaniem.
- Tutaj pisze, że zobowiązujemy się do 10 godzin nagrań do
zagospodarowania terminie do 31 sierpnia tego roku… Poza tym, studio
zobowiązuje się do sponsorowania wypromowana naszego produktu…
- Produktu? – powtórzył jak echo Szymon.
- Tutaj tak pisze – palcem
wskazałam odpowiednie słowo. Wszyscy uśmiechnęli się nieco pobłażliwie,
chociaż ja nie widziałam w tym nic zabawnego. Czytałam umowę dalej.
- Mam zobowiązania też… Mamy nagrać przynajmniej jedno
nagranie, a jeśli nie zdążymy w dziesięć przeznaczonych godzin, będziemy
musieli podpisać nową umowę.
Tym razem rozległ się pomruk niezadowolenia. Ciężko
westchnęłam.
- Słuchajcie, chłopaki… Wiem, że może być nam ciężko, ale
nic nie obiecywaliśmy sobie, prawda? Proszę, spróbujmy. To może być szansa.
Michał pokiwał głową, a ja się uśmiechnęłam w podzięce. Może
to naprawdę jest szansa. Może los po tych dwóch latach wreszcie się do nas
uśmiechnął.
Nowy post na namuzowani.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuń