wtorek, 6 listopada 2012

VII Londynie, nadchodzimy! Part IV

Barman podał mi kolejne piwo, a tłum mężczyzn z barze wrzasnął na widok kolejnego gola w meczu. Kilka dziewczyn siedzących przy stoliku prychnęło z pogardą. Razem z Piotrkiem roześmialiśmy się głupio i stuknęliśmy butelkami. Upił jeden łyk.
- Pytanie czy wyzywanie? – puścił do mnie oczko i położył mi rękę na kolanie. Strzepnęłam ją i rzuciłam mu wyzywające spojrzenie.
- Przyjmuję wyzwanie – odezwałam się półprzytomnie, opierając o bar. Uśmiechnął się głupkowato.
- Heh… To… to… - rozejrzał się po barze, szukając pomysłu. – Rozbierz się.
- Zgoda – mruknęłam i wstałam ze stołka. Ściągnęłam kurtkę i położyłam ją na kolanach Piotrka. Zagwizdał ucieszony.
- Panowie, panowie! – zaklaskał, a wszyscy popatrzyli na niego zdziwieni. – Moja tutaj przyjaciółka – zamachał rękami, popijając piwo. – Rozbierze się!
Krzyk chłopaka wywołał salwę śmiechu i radości. Z głośników rozległo się „Everybody Get Up” zespołu Five, niemal zagłuszane przez wrzaski Anglików. Uśmiechnęłam się chojracko i szybkimi ruchami zaczęłam rozpinać guziki mojego żakietu. Zrzuciłam marynarkę, zalotnie oblizując wargi i puszczając oczko do przystojnego bruneta w drugim końcu sali. Napiłam się piwa podanego przez Piotrka i zakręciłam biodrami, zachęcana przez kibiców przy barze. Wdrapałam się na kontuar, ciągnąc za sobą jakiegoś obcego chłopaka. Zaczęliśmy tańczyć. Jego dłonie zjechały na moje biodra i powoli zaczęły się dobierać do rozporka moich jeansów. Zaśmiałam się i zdjąwszy moje ręce z jego szyi, zaczęłam mu pomagać, łobuzersko uśmiechając się do Piotrka. Po kilka chwilach zachęcana przez krzyki w barze, pozwoliłam moim jeansom zjechać w dół, ukazując czarne, koronkowe figi. Miałam na sobie jedynie bieliznę, podkoszulek i rozpięte kozaki. Piotrek wdrapał się na bar obok mnie z butelką w ręku i podał mi ją do ręki, rozlewając połowę na mnie. Zaśmiałam się głupio i szybkim ruchem ściągnęłam zmoczony podkoszulek. Usiadłam na barze i zamachałam zwisającym z niego nogami. Zaśmiałam się na głos, zwracając w stronę Piotrka, po czym upiłam kolejny łyk stojącego na barze piwa i oblizując wargi, powolnymi ruchami sięgnęłam do sprzączki stanika. Ramiączka mojego biustonosza zjechały w dół, zanim jednak reszta zdołały pójść w ich ślad i wywołać wybuch śmiechu, jakiś obcy mężczyzna niemal siłą przytrzymał górną część bielizny przy moim ciele.
- Ani się waż – syknął cicho. – Panowie, koniec przedstawienia!
Mężczyźni w barze jęknęli głośno, złorzecząc po angielsku. Nieznajomy niezbyt wprawnie zapiął mój stanik i popchnął za kontuar, drugą ręką ciągnąc Piotrka za kołnierzyk. Praktycznie wepchnął nas za bar i mrucząc coś do siebie, zaczął zbierać rozrzucone części mojej garderoby. Złożyłam ręce na piersiach. Bardzo nie lubiłam, gdy ktoś wtrącał się w moje sprawy. Mężczyzna położył moje ubrania na ladzie.
- Ubieraj się, ale już.
- Proszę mnie zostawić! – z wściekłością zebrałam moje ciuchy z kontuaru. Delikatnie złapał mnie za przegub.
- Może przy policji nie będziecie już tacy rozwydrzeni – warknął. - Jestem właścicielem i nie życzę sobie takich pokazówek wykonanych przez nastolatki. Won stąd.
Powoli, ale niechętnie zaczęłam się ubierać. Kiedy wokół szyi owinęłam sobie szalik, Piotrek delikatnie pchnął mnie do przodu, a w drugą rękę złapała stojącą nieopodal butelkę whisky.
- Biegnij!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz